Nim Janusz Nabrdalik wyruszył w góry wysokie, w środowisku wspinaczkowym jego działalność była kojarzona wyłącznie ze wspinaniem skałkowym. „Nabrdal” zaczął jednak na poważnie kierować swoje zainteresowania ku wielkiej, górskiej przygodzie. Jako, że z natury był człowiekiem bardzo konsekwentnym, nic nie powstrzymało go przed rozpoczęciem przygotowań do wspinaczki w najwyższych górach świata.
W roku 1983 Janusz Majer stanął na czele wyprawy na Ganesh II i IV. Są to szczyty znajdujące się w Himalajach, w paśmie siedmiotysięczników Ganesh Himal. „Nabrdal” zrobił wszystko, co było konieczne, by pojechać na swoją pierwszą himalajską wyprawę. Podobnie jak inni, którym marzyły się najwyższe góry świata, również Janusz ciężko pracował, m.in. malując kominy. By zgromadzić środki na wyjazd, sprzedał samochód, swoją ukochaną, poczciwą Syrenę.
W okresie przygotowań do wyjazdu okazało się, że finanse to nie wszystko, a Janusz, by pojechać na wyprawę, musiał zdać na I stropień taternicki, gdyż dotychczas nie posiadał karty taternika. Bez niej, w tamtych czasach, nikt nie mógł zostać zakwalifikowany do udziału w wyprawie. Janusz oczywiście zdał na wymagany stopień pod czujnym okiem Walka Nendzy.
Już wyprawa na Ganesh umożliwiła „Nabrdalowi” zmierzenie się z potęgą gór wysokich. W trakcie wyprawy, śmierć poniósł jej uczestnik, Andrzej Hartman, a w poważnym niebezpieczeństwie znalazł się Ryszard Pawłowski. To był moment, w którym pozostali członkowie wyprawy przekonali się o wartości Janusza w roli partnera na wyprawie. „Nabrdal” wykonał wtedy bowiem ogrom ciężkiej pracy, by bezpiecznie sprowadzić Pawłowskiego na dół.
Niebawem nadszedł jednak moment, o którym Janusz marzył najbardziej, mianowicie szansa udziału w wyprawie na górę ośmiotysięczną. Janusz znalazł się w składzie I Śląskiej Wyprawy na południową ścianę Lhotse, która odbyła się w roku 1985. Kierownikiem wyprawy został ponownie Janusz Majer. Wśród uczestników, poza „Nabrdalem” i Majerem, znaleźli się: Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki, Ryszard Pawłowski, Mirosław „Falco” Dąsal, Walenty Fiut, Artur Hajzer, Rafał Chołda oraz lekarz Piotr Wojtek.
W dniu 30 sierpnia 1985, na lodowcu Lhotse, na wysokości około 5200 m n.p.m. Polacy założyli bazę. Celem wyprawy było wytyczenie drogi w środkowej części ściany. Niestety plany wyprawy zostały pokrzyżowane ze względu na zagrożenie lawinowe. Zapadła więc decyzja, że wspinaczka będzie odbywała się na drodze czechosłowackiej do wysokości kotła podszczytowego, a dalej już własnym wariantem na sam szczyt.
Akcja górska rozpoczęła się 4 września. Po miesiącu ciężkiej pracy, 5 października, dwóm członkom wyprawy udało się złożyć depozyt na wysokości 7600 m n.p.m. Wcześniej, mimo kiepskich warunków atmosferycznych, polscy himalaiści założyli pięć obozów. Owe warunki nie sprzyjały również na kolejnych etapach wyprawy, co spowodowało, że pierwszy atak szczytowy ruszył dopiero 22 października. W zespole szturmowym znaleźli się wtedy Wielicki, Hajzer, Dąsal oraz Fiut. Himalaiści dotarli do wysokości 8200 m n.p.m., ale trudne warunki śniegowe zmusiły zespół do odwrotu.
Wraz z upływem czasu dynamicznie zmieniały się warunki atmosferyczne. Członkowie wyprawy nie poddawali się jednak przeciwnościom i zdecydowali się na kolejna próbę podboju legendarnej ściany, tym razem wybierając inny wariant drogi, powyżej obozu VI. Taki wariant wiązał się z trudem poręczowania drogi w wymagającym terenie, na wysokości znacznie powyżej 8000 m n.p.m.
Późna himalajska jesień gwarantowała wspinaczom potężne podmuchy wiatru, który skutecznie utrudniał górską działalność. Decyzja związana z kolejną próbą pokonania ściany okazała się niestety tragiczna w skutkach dla jednego z himalaistów. Po ciężkich zmaganiach związanych ze wspinaczką w pionowej skale na dużej wysokości, do namiotu wracali Jerzy Kukuczka i Rafał Chołda. W trakcie pokonywania potencjalnie bezpiecznego trawersu, Kukuczka stracił z pola widzenia swojego partnera. Jak później sam relacjonował, ku jego przerażeniu, dostrzegł jedynie turlający się po zboczu plecak. Doszło do tragedii. Rafał Chołda prawdopodobnie spadł w przepaść. Jego ciała niestety nigdy nie odnaleziono.
Z upływem czasu, pomimo tragicznego przebiegu ostatniego ataku, 26 października zdecydowano, że podjęta zostanie jeszcze jedna próba. Do Kukuczki, Hajzera i Dąsala dołączył francuski himalaista Vincent Fine, który wcześniej działał na południowej ścianie, wraz ze swoim partnerem Michelem Farquetem. Próbę podjęto 1 listopada, jednak i tym razem warunki uniemożliwiły bezpieczną wspinaczkę. Dąsal wraz z Kukuczką dostrzegli, że Hajzer i Fine zdecydowali się wycofać z ataku. Nie zdołali również założyć poręczówek, co definitywnie przekreśliło szanse na zdobycie góry podczas tej wyprawy. Finalnie zdecydowano o zakończeniu zmagań z południowa ścianą Lhotse.
Dla Janusza Nabrdalika wyprawa okazała się być tą najważniejszą w jego życiu. Po powrocie z Himalajów podkreślał, że była to dla niego również wyprawa silnie ucząca pokory wobec gór wysokich. To właśnie na cześć tej wyprawy, „Nabrdal” nadał swojej firmie nazwę „Lhotse” .